Wspomnienia klas czwartych, które zostaną z nami na zawsze...
Koniec roku szkolnego to dla klas maturalnych czas wyjątkowy, pełen emocji, wspomnień, wzruszeń i podsumowań.
W tym numerze naszej gazetki , podobnie jak to miało miejsce w zeszłym roku, oddajemy głos tegorocznym maturzystom – to ich historie, refleksje i pożegnania wypełniają kolejne strony. Wspomnienia chwil radosnych i trudnych, sukcesów, przyjaźni i marzeń, które dojrzewały w murach naszego liceum, tworzą obraz młodych ludzi, którzy właśnie zamykają ważny rozdział swojego życia.
To co najważniejsze, czyli matura, już za nimi. A teraz... nowy czas. Czas pełen wyzwań, decyzji i nowych dróg. Życzymy im odwagi, wytrwałości i wiary w siebie, niech wszystko, czego się nauczyli, będzie solidnym fundamentem przyszłych sukcesów.
Szczególne podziękowania kierujemy do wszystkich maturzystów, którzy przez ostatnie miesiące próbowali stworzyć naszą gazetkę szkolną. Dziękujemy osobom z klasy 4D – Ani Damek, Julii Weber i Grzegorzowi Grabce – którzy jako pierwsi podjęli próbę stworzenia gazetki i inspirowali nas do działania.
Wyrazy wdzięczności kierujemy też do Julii Gawlik i Maćka Saferny za ich teksty , Franka Pytlowanego za redakcję techniczną oraz do trojga uczniów – Asi Wawryków, Karola Synowca i Marka Salachny, którzy przeprowadzili cieszący się ogromnym zainteresowaniem wywiad z Panem Dyrektorem Markiem Myślińskim.
A...i szczególne wyróżnienie dla Kacpra Łucki za jego niezwykle ciekawy artykuł, w którym podzielił się ze społecznością naszego liceum swoją pasją do… czołgów.
Dziękujemy Wszystkim, którzy pomagali nam rozwijać gazetkę za ich zaangażowanie, pomysłowość i serce włożone w każde słowo.
Drodzy Maturzyści , życzymy powodzenia zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym. Niech spełniają się Wasze marzenia!
Z wyrazami uznania – Redakcja.
A teraz po raz ostatni oddajemy Wam głos...
Redakcja : Jakie wspomnienia zostaną z Wami po tych czterech latach w Piątce?
Klasa 4a
V LO wspominam świetnie.
Poznałem tutaj wielu wspaniałych ludzi. Chodząc do VLO dużo rozmyślałem o kwestiach filozoficznych i religijnych, zafascynowałem się LeBronem Jamesem, austriackim malarstwem i niewątpliwie poszerzyłem swoje horyzonty w zakresie historii czy też historii sztuki.
Swoją wypowiedź zakończę ciekawym cytatem – czasami w życiu „lepiej mądrze stać niż głupio biegać".
Witold Bożek
Lata spędzone w liceum były pełne śmiechu, przyjaźni i przygód. Najlepiej wspominam wspólne wyjścia i rozmowy na przeróżne, ciekawe tematy.
Z liceum na pewno będę wspominać kolegów i koleżanki z klasy, niezapomniane wycieczki, takie jak ta do elektrowni atomowej, pełne emocji międzyklasowe turnieje sportowe oraz wyjątkowych nauczycieli, którzy z pasją i w przystępny sposób przekazywali nam swoją wiedzę.
Z liceum zapamiętam przede wszystkim wspaniałych ludzi, których tu poznałem. Codzienny śmiech na przerwach, wspólne wyjścia, okazywane sobie nawzajem wsparcie i wiele nowych doświadczeń - będę to miło wspominał.
Z liceum zapamiętam przede wszystkim żarty najwyższych lotów, ale również kilku nadzwyczaj dobrych i przyjacielskich nauczycieli.
Z mojego pobytu w VLO zapamiętam ważne życiowe umiejętności takie jak : krytyczne myślenie, analizowanie tekstów, rozwiązywanie problemów matematycznych oraz wiedzę z przedmiotów ogólnokształcących. Zapamiętam także wartość samodzielnej nauki, wytrwałości oraz rozwój relacji międzyludzkich i współpracy w grupie.
Cztery lata w VLO na profilu mat-fiz-inf były intensywnym czasem rozwoju. Matematyka i fizyka stały się moimi pasjami, które rozwijałem zarówno teoretycznie, jak i praktycznie. Miałem czterech różnych nauczycieli fizyki, z których każdy wnosił coś unikalnego do mojej wiedzy, pomagając mi zrozumieć złożone zjawiska. Trudne zadania i projekty nauczyły mnie wytrwałości i współpracy. Matura będzie zwieńczeniem tego procesu, który rozbudził moją ciekawość, nauczył mnie samodzielnego myślenia i pozwolił spojrzeć na świat z naukowej perspektywy.
Najpierw była jaskółka, a potem się zaczęły sprawdziany, kartkówki i nauka. Dalej były wyprawy. Dotarliśmy do Warszawy, Wrocławia, Drezna, Budapesztu. Przyjaźnie, które wiele zmieniły. Trekking po całej szkole (z jedną osobą) i tym podobne. Podsumowując, kto dokładnie wie o co chodzi, niech się z tej wiedzy cieszy, a kto nie widział nigdy jaskółki, ten nie wie co traci.
“Piątka” to szkoła, która na zawsze pozostanie w mojej pamięci - pełna emocji, niezapomnianych chwil i ludzi.
Najcenniejsze są dla mnie przyjaźnie zawarte w tej szkole. Wspólne przerwy, spacerki po szkole, rozmowy, wyjazdy i imprezy sprawiły, że te relacje są cudowne i na pewno trwałe.
Wielką rolę w mojej szkolnej przygodzie odegrali także nauczyciele. Byli oni dla mnie nie tylko mentorami, ale także ludźmi, z którymi zawsze można było porozmawiać i pośmiać się z anegdot.
Te cztery lata obfitowały także w cudowne doświadczenia. Dla mnie jednymi z najpiękniejszych wspomnień na pewno będą te związane z wyjazdami do teatrów. Za każdym razem, gdy odbywały się te wyjazdy, czułam ekscytację, ponieważ to były nie tylko możliwości do zwiedzenia i zobaczenia czegoś nowego, ale także do spędzenia czasu z przyjaciółmi w innej atmosferze niż w szkole. Każdy taki wyjazd był możliwością do rozwijania wrażliwości na sztukę i kulturę.
Nie mogę zapomnieć także o szkolnych wycieczkach i obozach. Wszystkie one były pełne przygód, niezapomnianych momentów, ale także wyzwań. Zawsze na takich wyjazdach mogłam nauczyć się czegoś nowego lub po prostu pozwiedzać miasta czy kraje. Chociaż ciepło wspominam wszystkie te wyjazdy, to rejs żeglarski wywarł na mnie największe wrażenie i na pewno długo o nim nie zapomnę.
Pomimo tego, że na naukę trzeba było poświęcić dużo czasu, to te cztery lata były pełne doświadczeń, za które jestem bardzo wdzięczna i chciałabym podziękować każdemu, kto pomagał mi tworzyć te wspomnienia.
Decydując się na spisanie moich wspomnień związanych z ,,Piątką” wiedziałam, że nie będzie to łatwe zadanie. Przez te cztery lata spędzone w tej szkole naprawdę dużo się działo, a każdy kolejny rok dostarczał coraz to nowszych wrażeń i perspektyw. Postaram się jakoś streścić tutaj ten ogrom przeżyć. V LO jest dla mnie przede wszystkim miejscem z niezwykłą atmosferą, w którym poznałam, czym jest prawdziwe koleżeństwo. Po przyjściu do ,,Piątki” trafiłam na naprawdę fajną klasę, pełną ciekawych ludzi, którzy byli chętni do poznania siebie nawzajem i wspierania się. Choć po pewnym czasie naturalnie ustaliły się bardziej zżyte ze sobą grupki uczniów, to nie byliśmy od siebie całkowicie odizolowani, z każdym można było pogadać czy poprosić o pomoc.
Bardzo podobało mi się też to, że inne klasy były gotowe do integracji, czy to chodziło o równoległy rocznik, czy też inne roczniki. W ciągu tych czterech lat zawarłam bardzo dużo znajomości i wiem, że z wieloma z poznanych osób będę długo utrzymywać kontakt po skończeniu szkoły.
Kolejnym zaskoczeniem dla mnie było podejście nauczycieli w ,,Piątce”. Lekcje były prowadzone w naprawdę ciekawy sposób, co zachęcało do samodzielnego pochylenia się nad danym tematem. Czuję, że po tych czterech latach dowiedziałam się naprawdę dużo i jestem dobrze przygotowana do matury. Jednak nauczyciele nie tylko przekazywali nam swoją wiedzę, ale przede wszystkim byli ludźmi. Starali się nawiązać z nami jakieś więzi, śmiali się i żartowali razem z nami. Próbowali nas zrozumieć i pomóc w rozwiązaniu naszych problemów.
Kolejnym aspektem związanym z V LO, który będę długo pamiętać, były różne szkolne wydarzenia. Wyjazdy do teatrów, Dni Otwarte, Wieczór z ,,Piątką”, atrakcje związane z Dniem Dziecka czy obóz matematyczny, to tylko niektóre z tych, w których udało mi się wziąć udział. Z każdego z nich udało mi się wynieść coś cennego - nowe znajomości, wiedzę czy wrażliwość na kulturę.
,,Piątka” była dla mnie także miejscem, które zweryfikowało moje słabe i mocne strony i pomogło mi wybrać kierunek, w którym powinnam się rozwijać. Dzięki temu, że społeczność ,,Piątki” jest bardzo zróżnicowana, stałam się bardziej otwarta na innych ludzi. Uczestniczenie w różnych wydarzeniach szkolnych nauczyło mnie lepszego gospodarowania swoim czasem i odpowiedzialności. Ta szkoła stała się również miejscem, w którym narodziła się moja miłość do fizyki.
Myślę, że wymieniłam wszystkie główne powody, dla których będę dobrze wspominać te cztery lata. Nie wszystkie chwile spędzone w ,,Piątce” były najszczęśliwsze (zwłaszcza dojeżdżanie na 7:10 na lekcje :), ale nie żałuję, że wybrałam to liceum. Choć moja przygoda w V LO właśnie się kończy, to wszystko, co tutaj przeżyłam, pozostanie ze mną na zawsze.
Klasa 4b
Grille szkolne to niezapomniane przeżycie.
Moje jedno z najlepszych( i najzabawniejszych!) wspomnień to jak rozbiliśmy balony o drugiej w nocy i uciekaliśmy przed Profesorem Raczkiem.
PS. : Złapał nas.
Podziękowania za spokojną reakcję :)
VLO to miejsce, gdzie poznałem świetnych ludzi i przeżyłem mnóstwo niezapomnianych chwil. Będzie brakować tych spontanicznych rozmów na korytarzu i stresu przed sprawdzianami, który zawsze kończył się śmiechem.
Nie zapomnę nigdy podróży powrotnej ze Szwajcarii, gdy w autobusie całą noc tak grzano, że nie dało się oddychać i wszyscy byli mokrzy z potu. Paweł Ficek
Szkolne lata były dla mnie cenną lekcją , również tego, jak radzić sobie w niesprzyjających warunkach.
Jedno z pierwszych wspomnień - w pierwszej klasie, podczas wycieczki na Rysiankę razem z Rafałem zebraliśmy kwiatki, które później wrzuciliśmy na palnik gazowy . Do tego Herbapol i bita śmietana i wyszło całkiem dobre. Ciężko byłoby nie wspomnieć o obozach informatycznych, na których było sporo kodowania, ale przede wszystkim wtedy lepiej poznaliśmy siebie, bo za każdym razem byliśmy w prawie pełnym składzie. Stanisław Śliwa
Druga klasa mocno kojarzy mi się z różnymi wydarzeniami kulturalnymi - wyjazdami do teatru czy "Nocami z kulturą", ale było też wtedy więcej nauki i zmiany niektórych nauczycieli. Pierwszy raz wtedy też zorganizowaliśmy klasową Wigilijkę "po naszemu" - sami gotowaliśmy potrawy, tak jak i przez kolejne dwa lata. No i w górach przy ognisku udało mi się stopić podeszwy od butów.
Na trzecim roku zmienił się (po raz kolejny) skład naszej klasy. Zmieniły się też szatnie, bo to chyba wtedy zniknęły stamtąd kanapy, na których można było sobie uciąć drzemkę, jak ktoś miał ochotę. Na ostatniej matematyce przed świętami całą godzinę śpiewaliśmy kolędy, po czym zrobiliśmy powtórkę na korytarzach, aż ochrypliśmy.
Fajne też było grillowanie w czerwcu, na dzień dziecka, w ostatnich dniach szkoły. Grill jest zawsze dobrym pomysłem na początek lata. I to zawsze nasza klasa grillowała.
Szkoła. Taka smutna, szara, bura, każdego dnia zachęcająca do magicznych sztuczek. A mimo wszystko jest w niej coś, co potem wspominamy przez całe życie. Nasze pierwsze wspólnie spędzone chwile, rotundowy kult Boryga, nieprzespane noce na obozach, stos materacy stojący na środku hotelowego pokoju, nocne skradanie się po (właśnie nie do końca) pustym korytarzu, płonące dłonie, odpalanie flaro-rakiet na szkolnym podwórku, rekreacyjne rąbanie drewna w górach, granie w chowanego na łysym polu, mylenie okna parterowego z drzwiami, grill na szkolnym tarasie, gotowanie pierogów na tyle sali, szukanie kolegów (takiego jednego konkretnego:) pod stołami i jeszcze wiele, wiele innych, o których nie pamiętam, a nawet jakbym pamiętał to i tak bym nie powiedział -_-
Wspomnienia są poniekąd sensem naszego życia, szczęśliwie przeżytymi chwilami, dla których brniemy przez trudy nudnej codzienności. Cieszę się bardzo , że mogłem to wszystko z wami przeżyć i mam nadzieję, że na tym nasza wspólna historia się nie kończy.
Moje wspomnienie z V LO nie jest jednym wydarzeniem. Jest to seria wydarzeń, które doprowadziły mnie oraz inne bliskie mi osoby na drogę, której się nie spodziewaliśmy. Wszystko zaczęło się od tego, że ile razy próbowaliśmy wybrać się z klubem górskim na wyjście, tyle razy pogoda okazywała się być zła, tyle razy przewodnik się rozchorował lub skręcił kostkę. Doprowadziło to do tego, że postanowiliśmy sami wyruszyć na pierwszą wyprawę na Baranią Górę. Było to dla nas niemałe przeżycie, ponieważ pierwszy raz nocowaliśmy sami poza domem, bez żadnych osób dorosłych, mając zaledwie 15/16 lat. Bardzo spodobały nam się wtedy wspólne wyjazdy i od tego czasu zaczęliśmy regularnie wyjeżdżać na parodniowe wędrówki. Jedną z najważniejszych był wyjazd na Babią Górę, którą ze względu na trudności , zdobywaliśmy aż 3 dni. Następnie po paru dalszych wyjazdach w Gorce i Pieniny, na których musieliśmy ratować potrąconego psa, zdecydowaliśmy się na coś bardziej szalonego. Mając niespełna 17 lat udaliśmy się na dwudniową podróż na Małą Fatrę z namiotami. Podróż odbyliśmy pociągami i mimo wcześniejszego niepokoju okazało się, że dzięki bardzo dobrej logistyce wszystko udało się do perfekcji (może z wyjątkiem nocy, którą spędziliśmy w bardzo ciężkich warunkach). Parę wyjazdów później, w tym w Tatry, zdążyliśmy dorosnąć i wyrobić sobie prawo jazdy. Pozwoliło nam to na organizację pełnoprawnej wyprawy na Rysy. Jak się okazało, nie było to takie łatwe (dwa razy przypadkowe zbiegi okoliczności sprawiły, że nie mogliśmy stanąć na szlaku na szczyt), ale zgodnie z powiedzeniem do trzech razy sztuka, trzeci wyjazd okazał się być tym udanym. Jednym z ostatnich wyjazdów górskich był wyjazd autem w Bieszczady. Podczas tej wyprawy wydarzyło się najwięcej. Począwszy od wystąpienia w TVP3, poprzez dzwonienie na Ukraińskie 112 , kontrolowanie przez straż graniczną, na naprawie auta kończąc. Ostatecznie mając już wiele podróży za sobą zdecydowaliśmy się na wyjazd poza Unię Europejską do Anglii, którą objeździliśmy, tworząc wspomnienia, których nigdy nie zapomnimy. A wyjazdu z klubem górskim, pomimo starań, dalej z niewytłumaczalnych zbiegów okoliczności nie udało nam się odbyć. Łącznie ze znajomymi przeżyliśmy ponad 25 wyjazdów, z których każdy nas czegoś nauczył i każdy ma swoją historię do opowiedzenia. Bardzo się cieszę, że trafiłem na tak wspaniałe osoby, które były i nadal są chętne, aby spełniać wyznaczone sobie cele i marzenia. Piotr Dobrowolski
Czas spędzony w tej szkole na pewno mnie wiele nauczył, nauczyłem się, jak radzić sobie w miejscu, które często stawia trudności, a nieoczekiwane wyzwania są w nim codziennością.
Po ukończeniu liceum z uśmiechem wspominam beztroskie chwile spędzone z przyjaciółmi – wspólne wagary, długie rozmowy po lekcjach i ekscytację przed studniówką. Pamiętam też satysfakcję z pokonanych wyzwań, takich jak zdana matura, inspirujące lekcje i nauczycieli, którzy z czasem stali się moimi mentorami na całe życie.
Przybyłem, zobaczyłem
Discere debemus non scholae, sed vitae.
Liceum było pełne zarówno stresujących momentów, jak i niezapomnianych chwil z przyjaciółmi, od nerwowych przygotowań do matury po spontaniczne wyjścia po lekcjach. Choć czasami narzekałem na naukę, to teraz wiem, że te lata wiele mnie nauczyły i na zawsze pozostaną ważnym wspomnieniem.
Nie zapomnę wspólnych podróży autobusem, w których każdy się dusił, obozy informatyczne, na których biegało się nocami po korytarzach i wypraw w góry.
Paweł Kosek: Najlepiej będę wspominał: matematykę z Panem Krzysztofem Krawetem , najlepszy nauczyciel jakiego znam, stres związany ze zdawaniem z fizyki z roku na rok , religię z Księdzem Drabkiem -superczłowiek i ksiądz, oraz język polski z Panią Anną Bojanowicz-Pollak -i jej „nadopiekuńczość” w stosunku do mnie i chęć pomocy mi ze zdaniem matury. Każdą z tych rzeczy będę bardzo dobrze wspominał po skończeniu Piątki:)
Klasa 4c
Najbardziej będę wspominał anegdotki rzucane na lekcjach przez Pana Profesora Gardasia.
Pod koniec roku szkolnego z kolegą na lekcjach robiliśmy quiz 213 flag państw i terytoriów. Na matematyce udało nam się zdobyć 100% punktów znając każdą możliwą flagę.
Ze wspomnień związanych z naszą klasą najbardziej utrwaliła mi się pierwsza jednodniowa wycieczka klasowa nad zaporę w Wapienicy.
Moim wspomnieniem jest wycieczka do Gdańska w tym roku i najlepszy przedział oraz wypady do sauny w Top Hotelu w Pradze.
Moim najlepszym wspomnieniem jest wycieczka do Gdańska, a szczególnie całodniowa podróż pociągiem TLK w najlepszym przedziale! Oraz szczególnie ciekawą sytuacją była ewakuacja dworca w Poznaniu, podczas gdy my sobie spaliśmy w pociągu.
Moim wspomnieniem był CERN w trzeciej klasie, a szczególnie jeden moment, gdy graliśmy w karty w kilka osób przed hotelem. Ciekawym momentem było też to, jak z kolegą siedzieliśmy w pokoju i przez długi czas inny kolega nie wracał. Uznaliśmy, że czas się udać na poszukiwania. Wzięliśmy go za ręce i nogi, żeby go spróbować zaprowadzić do pokoju. Nie udało się.
Antonina Ławik :
Jednym z najważniejszych doświadczeń była wymiana do Niemiec. Spędzanie czasu w innym kraju, poznawanie tamtejszej kultury, codzienne życie u rodzin goszczących i rozmowy w obcym języku były niesamowitą lekcją otwartości i samodzielności. To doświadczenie nauczyło mnie więcej niż jakakolwiek inna lekcja – zyskałam nowych przyjaciół, przełamałam bariery językowe i zobaczyłam świat z innej perspektywy.
Paweł Gładysz:
Najbardziej z piątego liceum wspominam wycieczki i czas spędzony z rówieśnikami z klasy, z którymi szybko złapałem bardzo dobry kontakt. Często po szkole wychodziliśmy wspólnie na spotkania typu bilard, kręgle oraz granie w domu u Mikołaja. Także duże wrażenie wywarły na mnie wycieczki szkole, które pozwoliły nam się lepiej zintegrować i wykreować wiele wspaniałych, pamiętnych chwil.
Klasa 4d
Redakcja : Co zapadło Wam w pamięci najbardziej ?
Przygotowywanie uroczystości rozpoczęcia roku . W pierwszej klasie, przez trzy miesiące zajmowało nam to wszystkie lekcje wychowawcze. Była masa pomysłów na to, jak to mogłoby wyglądać. Fajnie, że wszyscy z klasy byli zaangażowani i każdy pomagał. Koniec końców wyszło śmiesznie. Super.
Zawody sportowe z siatkówki w drugiej klasie, a z koszykówki w trzeciej. Ta nuta rywalizacji między klasami, kibicowanie i wolne od zajęć w trakcie rozgrywek, to wszystko bardzo miło wspominam.
Wymiana polsko -niemiecka. Można było poznać dużo osób i to niekoniecznie tych z zagranicy, ale też ludzi, z którymi chodziliśmy już do szkoły, ale nie mieliśmy szansy wcześniej porozmawiać.
Udało się poznać inną kulturę, zrozumieć sąsiedni kraj i przyjrzeć temu jak działa szkoła w innym kraju. Można było też pokazać Polskę i opowiedzieć jak jest tutaj .
Dni tematyczne, np. pierwszy dzień wiosny czy Dzień liczby Pi. Mogliśmy przebierać się w te dni i zawsze na osoby zaangażowane czekał drobny poczęstunek , dodatkowo towarzyszyły tym dniom kiermasze ciast i gofrów organizowane przez szkolny wolontariat, więc duży plus za dobre jedzenie.
Lekcje z profesorem Flisem, szczególnie, zajęcia z wypadków, albo gdy uczyliśmy się bandażować. Na tych lekcjach padało wiele ważnych i niezapomnianych cytatów. Przez kolejne trzy lata te lekcje były wspominane i zawsze, kiedy widzieliśmy profesora Flisa na korytarzu, to z uśmiechem na twarzy mówiliśmy mu „Dzień dobry”
Pierwsze skojarzenie z Piątką to brak dzwonków, tak bardzo się przyzwyczailiśmy do tego, że automatycznie już pilnujemy czasu, początku i końca lekcji. Największy wpływ tej niby nieważnej rzeczy widać ,jak się idzie do innej szkoły i nagle dostaje się chwilowego zawału na dźwięk głośnego dzwonka szkolnego.
Wycieczki z wychowawczynią Panią Beatą na różne wykłady. Szczególnie wycieczka na UW, kiedy spędziliśmy cztery naprawdę intensywne i produktywne dni w stolicy. Dużo też mogliśmy się dowiedzieć o kierunkach studiów i życiu studentów. Inne miasta, jakie odwiedzaliśmy to Katowice i Kraków. Wszędzie ten czas był dobrze wykorzystany i przekazano nam wiele cennych informacji o studiach.
Przebieranie się na Halloween! Robienie najlepszego, najbardziej śmiesznego albo najprostszego kostiumu, a potem porównywanie strojów z innymi uczniami w szkole. A potem obserwowanie ich reakcji na własne przebranie. Wspólne śmieszne zdjęcia i możliwość siedzenia w jednej klasie np. z Walterem White, Shrekiem czy Osłem.
Redakcja: Dziękujemy!