Wywiad z Dyrektorem V Liceum Ogólnokształcącego - Panem Markiem Myślińskim
Wywiad, który za moment przeczytacie, to zapis rozmowy z Osobą, dla której szkoła jest nie tylko miejscem pracy, ale i przestrzenią ciągłego rozwoju, wymiany wartości, budowania relacji oraz realizowania pasji. Pan Marek Myśliński, Dyrektor V Liceum Ogólnokształcącego, opowiada nam o jesiennych refleksjach związanych z edukacją, młodzieżą i minionym rokiem szkolnym. Odwołując się do własnych doświadczeń z lat uczniowskich, dzieli się spostrzeżeniami na temat współczesnych wyzwań, które stoją przed szkołą – zarówno w zakresie nauczania, jak i kształtowania wzajemnego szacunku, tolerancji, patriotyzmu oraz umiejętności współpracy. Poznacie także plany rozwoju szkoły, osobiste sukcesy Pana Dyrektora, a nawet odkryjecie kulisy łączenia przez niego zawodowych obowiązków z życiem rodzinnym i pasjami. W efekcie wyłania się obraz edukacji jako żywego, dynamicznego procesu, w którym każdy, od ucznia po dyrektora, współtworzy atmosferę, tradycje i przyszłe kierunki rozwoju.
Zapraszamy do lektury wywiadu, który w listopadzie przeprowadzili uczniowie klasy 4a.
Redakcja szkolnej gazety
4a: Mamy listopad, początek roku szkolnego już za nami, zaczyna się teraz okres najbardziej intensywnej nauki. Jakie uczucia wzbudza u Pana jesień?
Marek Myśliński: Spoglądam właśnie za okno i widzę cudowne kolory żółci, czerwieni - widzę po prostu jesień. Jest to taka pora roku, w której troszeczkę nostalgicznie podchodzimy do przeszłości, a przede wszystkim wspominamy cudowne miesiące wakacyjne. Zawsze przychodzi taka refleksja, co mógłbym zrobić, czego mógłbym nie zrobić, co mógłbym zrobić lepiej. Zatem jesień zawsze kojarzy mi się z podsumowaniem tego, co się zrobiło, ale i też tego, czego się nie zrobiło - nie wszystko zawsze udaje się nam zrealizować.
4a: A jak wspomina Pan jesień z lat szkolnych?
M. M.: Jesień to zawsze była pora, kiedy wyjeżdżaliśmy na wycieczki, na rajdy górskie. Dlatego ja teraz też preferuję coś takiego, zarządzając szkołą. Staram się, abyście mieli jak najwięcej wyjść w miesiącach jesiennych. Uważam, że są one najlepsze do tego, by coś zrealizować, coś podsumować i żeby po prostu rozwijać się w jakimś kierunku, który byłby właściwy dla Was wszystkich.
4a: My to na pewno odczuwamy. A jakby miał Pan porównać dzisiejszą młodzież z tą sprzed lat, to jak to porównanie wypada.
M. M.: Pytanie niewątpliwie jest bardzo trudne, ale spróbuję na nie odpowiedzieć. Moi drodzy, młodzież jest zawsze inna niż ludzie dorośli. I to jest jasne, oczywiste, bezsporne. Każdy, kto pracuje z młodzieżą o tym doskonale wie. Zatem generalizowanie, że młodzież jest zła, że my jako młodzież byliśmy lepsi, bo mieliśmy inne cele, mieliśmy ich więcej, czy były one bardziej wyraziste, uważam za opinie nietrafione i bardzo krzywdzące. Każde pokolenie niesie ze sobą zupełnie coś nowego. Bez tego nie byłby możliwy rozwój cywilizacyjny. Każde następne pokolenie musi też być inne. Młodzież musi być inna, bo przecież wyrasta w innych warunkach. Warunki, w których ja dorastałem, kiedy byłem w waszym wieku, były diametralnie odmienne od tych, które są teraz. Wspominam to ze zrozumieniem i troszkę z łezką w oku, bo wtedy byłem młody, miałem wszystkie plany przed sobą. Ale czy miałbym powiedzieć, że obecne młode pokolenie jest gorsze? Na pewno nie.
4a: Mówił Pan o pewnym podsumowaniu, które zwykle ma miejsce jesienią, ale takie doświadczenie zdarzyło się również pod koniec zeszłego roku szkolnego, gdy opuszczali nas maturzyści. Jak będzie Pan wspominał tamten rocznik (2020 -2024)? Czy są jakieś osoby, wydarzenia, które szczególnie zapadły Panu w pamięć?
M. M.: Jeżeli chodzi o osoby, to nie będę ich wymieniał personalnie, żeby ktoś nie poczuł się urażony. Było mi żal tego rocznika, ponieważ z uwagi na pandemię, funkcjonował w izolacji, zarówno w szkole podstawowej, jak i w naszym liceum. Bardzo im współczułem i razem z całym gronem pedagogicznym czyniliśmy wszystko, aby izolacja miała jak najmniej negatywny wpływ na uczniów. Całkowite zniwelowanie tego doświadczenia przekraczało nasze możliwości.
4a: Przejdźmy płynnie do kolejnej kwestii, mianowicie, jakie są najważniejsze wartości, którymi obecnie kieruje się szkoła?
M. M.: Przede wszystkim dla mnie najważniejsze jest to, aby Was nauczyć wzajemnego szacunku. Niezależnie od tego, jakie masz poglądy, skąd pochodzisz, kim jesteś. Jest to niesamowity fundament właściwych relacji międzyludzkich. To jest to, o co mi za każdym razem chodzi. Mam nadzieję, że zauważacie, że nie ma u nas w szkole czegoś takiego, że piętnuje się kogoś za wygląd, za poglądy. Nie pozwoliłbym na to. Zatem najważniejszy jest szacunek, ale równie ważna jest też tolerancja. Są wartości, dla których po prostu poświęciłbym całe swoje życie zawodowe. Każdy jest godny szacunku, każdy jest godny tego, by zacząć z nim dyskusję i przyjąć go do swojej społeczności. Czy są jeszcze inne wartości? Przyjaźń, umiejętność współpracy, ale również troszeczkę nadużywane obecnie słowo - patriotyzm. Ten taki nasz osobisty patriotyzm - nie tylko coś, co jest związane z walką bezpośrednią, z budowaniem barykad, ale ten patriotyzm osobisty - właściwego podejścia do pracy, uczciwości w tej pracy i uczciwości we wszystkim, co robimy. Według mnie to jest dzisiaj współczesny patriotyzm i to są wyzwania, które są chyba obecnie najważniejsze.
4a: W duchu współpracy, przejdźmy do tego, co uważa Pan za największe osiągnięcie szkoły w zeszłym roku, które możemy uznać za zdobyte właśnie dzięki tej wartości?
M. M.: Największe osiągnięcie naszej szkoły… Jeżeli miałbym sobie troszeczkę pożartować, to to, że jeszcze istniejemy. Ale to oczywiście jest żart. Trudno jest powiedzieć mi, co jest najważniejszym osiągnięciem. Ważne jest to, że jesteśmy tutaj , że kolejny rocznik zdał bardzo dobrze maturę i kolejny raz nasi maturzyści znaleźli się najwyżej w rankingach. Porównując naszą szkołę do innych szkół, możemy powiedzieć, że naprawdę jesteśmy znacznie lepsi. To jest osiągnięcie - ale czy największe? A może ktoś powie: ,,Dla mnie najważniejszym osiągnięciem jest to, że znalazłem przyjaciela, przyjaciółkę, że znalazłem kolegę, koleżankę.” Może to też jest wartość sama w sobie. Zatem definiowanie tego, co jest najważniejszym osiągnięciem jest bardzo trudne.
4a: Dobrze, a tak wyszczególniając, co Pan uważa za osobiste osiągnięcie, jeśli chodzi o zrealizowany projekt czy coś, co wydarzyło się w szkole w zeszłym roku?
M. M. : Odpowiem, że żeglarstwo. Jestem z tym emocjonalnie bardzo mocno związany. Zatem od początku, gdy zostałem dyrektorem, chciałem wskrzesić tego żeglarskiego ducha. I to mi się udało. W minionym roku szkolnym po raz pierwszy udało się wypuścić w rejs morski trzy żaglówki pod dowództwem Pana Dyrektora Hermy. Zdobyli Szwecję i wrócili szczęśliwie do portu w Pucku, gdzie odbywała się druga część obozu. To tam uczniowie naszej szkoły zdobywali umiejętności po to, aby potem zdać egzamin na patent. To jest takie moje osobiste osiągnięcie, ale oczywiście bez wsparcia Pana Dyrektor Hermy i wielu innych osób tego nie udałoby się zrobić. To jest coś, z czego jestem bardzo dumny. A dlaczego? Bo uczycie się tam po prostu relacji społecznych w działaniu. Wzajemnej pomocy i tolerancji - bo niektórzy wiedzą więcej na temat żeglowania, niektórzy mniej. Niektórzy mają większe umiejętności, inni mniejsze, niektórzy szybciej to pojmują, inni wolniej. Tolerancja powoduje jednak, że każdy, kto jest potem przy sterze, wydając polecenia, jest słuchany niezależnie od tego, co na jego temat sądzimy. Mamy również inne osiągnięcia, w tym rozwijającą się infrastrukturę. Ważna tu jest pomoc innych osób, w tym Pana Prezydenta Bielska-Białej, który chętnie udziela nam pomocy.
4a.: Poprzedni rok zdecydowanie przyniósł wiele osiągnięć. A jakie ma Pan plany dalszego rozwoju szkoły?
M. M.: Na pewno będziemy trzymać się tego, w czym jesteśmy najlepsi, czyli ścisłego ukierunkowania na matematykę, fizykę, czy informatykę - tego nie zmienimy nigdy. Uważam, że mamy świetny zespół nauczycieli, którzy w zakresie tych przedmiotów są naprawdę doskonali. Na pewno ten zespół uległby rozbiciu, gdybym wprowadził jakieś inne kierunki nauczania. Jeśli chodzi o trzy wcześniej wymienione kierunki, to chciałbym, abyśmy mieli możliwości organizacji większej ilości obozów. Prowadzimy rozmowy z Panem Dyrektorem Koźmicem odnośnie organizacji obozu stricte fizycznego. Chciałbym, żeby tego typu inicjatywy były nie tylko jednorazowe, ponieważ jak się przekonałem w czasie tygodniowego obozu, jesteście w stanie przyswoić ogrom materiału, czemu sprzyjają wykłady prowadzone przez starszych uczniów i opieka nauczycieli. A ogólny rozwój? No cóż, na pewno dbanie o to, by nasza infrastruktura była jak najlepsza - żebyśmy mieli jak najnowsze pracownie. Ale to wszystko, o czym mówię, istnieje nie dzięki temu, że jestem dyrektorem, że mamy takich nauczycieli, ale przede wszystkim dzięki Wam. To Wy tworzycie tę szkołę, wypracowujecie jej imię i jej wartości. My Wami tylko kierujemy.
4a.: Które elementy pracy dyrektora liceum satysfakcjonują Pana najbardziej?
M. M.: Co jest moim zdaniem najbardziej satysfakcjonujące? Przede wszystkim jestem nauczycielem, a nie menadżerem i to widać. Dla mnie najważniejszy jest człowiek, a nie rachunek ekonomiczny. Będąc nauczycielem mam świadomość tego, że wiem, co jest dla Was najważniejsze i to jest satysfakcjonujące. Satysfakcja dyrektora składa się z wielu małych rzeczy m.in. z pozyskiwania nowych elementów infrastruktury szkoły.
4a.: Jakie rady miałby Pan dla młodych ludzi, którzy w przyszłości chcieliby podjąć pracę dyrektora liceum?
M. M.: Biorąc pod uwagę swoje doświadczenie radziłbym, żeby najpierw byli nauczycielami i to przez dosyć długi okres, by zapoznać się z specyfiką tej pracy, która jest zupełnie inna od pracy zarządzającego placówką oświatową. Najważniejszą rzeczą, którą musi posiadać dyrektor, nauczyciel , i każdy, kto ma z Wami do czynienia, to sympatia do młodych ludzi. Trzeba po prostu lubić młodzież.
4a: Czy trudno jest pogodzić pracę dyrektora z życiem rodzinnym i realizacją własnych pasji?
M. M.: To pytanie powinno paść w stronę mojej żony. Zdarza się, że trzeba w sobotę czy niedzielę przyjść do szkoły i odsunąć swoje potrzeby osobiste i rodzinne na rzecz obowiązków zawodowych i tego, co musi się tutaj dziać. Jeśli chodzi o realizację swoich pasji to jestem w stanie spełniać je w szkole, a oprócz tego jest żeglarstwo i mam nadzieję, że również kajakarstwo. Realizowanie moich pasji w szkole pozwala mi przekazywać je Wam, uczniom.
4a: Jak powinna wyglądać szkoła przyszłości?
M. M.: Już 20 lat temu byłem świadkiem dyskusji, w której padł wniosek, z którym się nie zgodziłem, że szkoła powinna przenieść się do przestrzeni wirtualnej. Moje zdanie podtrzymuję do dzisiaj, bo nic , nigdy nie zastąpi bezpośrednich relacji międzyludzkich, bez użycia komunikatorów. Nie ma to jak rozmawiać twarzą w twarz, kiedy widzimy mimikę i gesty drugiej osoby, co składa się na właściwe przekazywanie informacji. To jest trochę tak, jakbyśmy chcieli przenieść relacje międzyludzkie do internetu. Czy wyobrażamy sobie wtedy tworzenie więzi na przykład małżeńskich tylko w sferze wirtualnej? A szkoła przyszłości? Nic nie zastąpi porannego przychodzenia do klasy, przywitania się z kolegą, koleżanką i przytulenia. To są te relacje i te emocje, które sprawiają, że szkoła pomimo pomysłów różnych reform utrzyma się, ponieważ właśnie tego kontaktu potrzebujemy.
4a: A jaką rolę w szkole widzi Pan dla narzędzi sztucznej inteligencji?
M. M.: Narzędzia to właściwe określenie. Sztuczna inteligencja o tyle jest inteligentniejsza od nas, że ma zapisane informacje, do których my nie mamy dostępu, ale jest to tylko narzędzie. Jak każde narzędzie zależy od nas, jak go użyjemy. Sztucznej inteligencji możemy użyć, by stworzyć coś pozytywnego lub nagannego. Sztuczną inteligencję należy traktować tylko w kategoriach narzędzia, a to, jak się jej używa, jest tylko kwestią indywidualnej moralności.
4a: I na koniec: jaki przedmiot za czasów szkolnych lubił Pan najmniej, a jaki najbardziej?
M. M.: Zacznę od tych, które lubiłem najbardziej, paradoksalnie były to historia i język polski. Bardzo pasjonuję się historią i gdziekolwiek jesteśmy z żoną, podejmuję tę tematykę, którą inspiruje mnie otoczenie. Uwielbiałem lekcje historii, ponieważ Pani pozwalała mi wychodzić na środek i prowadzić lekcje, sprawdzając jedynie to, co mówiłem. Uważam, że jako Polacy naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Cechą każdego człowieka, który chce być w pełni wykształcony powinna być znajomość polskiej literatury i historii. A jakich przedmiotów nie lubiłem? Tego nie powiem, bo jesteśmy w liceum.
Dziękujemy za rozmowę – 4a: Asia Wawryków, Karol Synowiec i Marek Salachna.